Sezon wakacyjny w pełni dlatego postanowiłem zrezygnować z zasiadania w klimatyzowanej sali, na rzecz zewnętrznego ogródka. Ba…! Niesamowicie zielonego, klimatycznego i zachęcającego do spędzenia dłuższej ilości czasu ogrodu. Zapraszam Was na relację z wizyty w Warsztat Food & Garden, który znajduje się niedaleko Magnolia Park, przy ul. Niedźwiedziej 5.
- To nie jest zwykły ogródek
- Co zjemy?
- Ceny
- Podsumowanie
To nie jest zwykły ogródek
Za nazwą Warsztatu nie bez przyczyny bowiem znajduje się angielskie słowo Garden. Wychodząc poza wewnętrzną salę trafiamy do inspirującej, zielonej krainy, która napełnia nasze płuca oddechem. Oprócz stolików, które ustawione są na patio możemy odwiedzić ogrody Warsztatu, w których znajdziemy szklarnię, krzewy, grządki z warzywami czy elegancko skoszony trawnik, na którym mogą pobawić się najmłodsi. W takich warunkach po prostu się odpoczywa.
Zobaczcie sami:
Równie przyjemne i eleganckie jest wnętrze warsztatu. Uwielbiam taki ceglany, industrialny charakter.
Co zjemy?
Karta dań, które możemy zamówić w Warsztat Food & Garden zmienia się w zależności od sezonu. Jest też dość skromna, rzekłbym nawet – bardzo skromna. Znajdziemy w niej 3 przystawki, 3 dania główne, zupę dnia, 1 sałatkę oraz selekcję dostępnych tego dnia słodkości. W sierpniu 2022 roku karta prezentowała się następująco:
Czy to dobrze, że karta jest widocznie okrojona i mocno konkretna? Jedni goście to docenią, inni mogą czuć się rozczarowani. Nie będę ukrywał, że wybierając się do Warsztat Food & Garden moim jedynym pewniakiem był tatar, który jest stałym punktem programu przy odwiedzinach wrocławskich restauracji. Dania główne nie spowodowały u mnie większego zachwytu i efektu „wow”. Dlatego też zdecydowałem się na skosztowanie proponowanych w dniu odwiedzin dań dnia.
Wybór padł na dwie przystawki – tatar wołowy z ogórkiem, maślanym serem i grzybkami shimeji (46 zł) oraz na chałkę z wędzonym halibutem, ricottą, groszkiem i rzodkiewką (38 zł). Na danie główne zamówiłem łopatkę wołową z białą kaszanką, ogórkiem małosolnym i kiszonym, cebulą i olejem cebulowym (76 zł) oraz pierogi z sarną, palonym masłem i grzybkami shimeji (60 zł). Do picia towarzyszyło mi piwko rzemieślnicze (17 zł) z Browaru Stu Mostów oraz mojito (28 zł).
Podkreślę, że w lokalu możemy spotkać bardzo miłą obsługę. Kelnerka uprzedziła, że w związku z mniejszą ilością kucharzy czas oczekiwania może być wydłużony. Na swoje zamówienie nie czekałem jednak specjalnie długo.
Degustację zacząłem od tatara, który jak się okazało był najmocniejszą pozycją podczas wizyty w Warsztacie. Mięso było świeżutkie i idealnie posiekane. Po zmieszaniu wszystkich składników otrzymujemy ciekawą kombinację zarówno konsystencji jak i smaków. Wyraźnie czuć było akcenty serowe, a idealnym dodatkiem okazały się marynowane grzybki, które dodały tatarowi słodkości. Zauważyłem, że serwowane na słodko shimeji są coraz częściej stosowanymi dodatkami do wielu potraw. Szczerze je uwielbiam. Do tatara podawany jest oczywiście chlebek z Piekarni Food & Garden, o której wspomnę niedługo w osobnym wpisie.
W drugiej kolejności zabrałem się za chałkę. Mam tutaj mieszane uczucia. Z jednej strony pierwsze kęsy były bogate w różnorodność smaków. Można wyczuć intensywny posmak wędzonego halibuta, świeżość rzodkiewki i ogórka (którego dostrzegłem, a chyba nie było go wymienionego w menu), nienachalną słodycz chałki oraz kremowość ricotty. Z drugiej jednak strony danie z każdym widelcem stawało się coraz bardziej męczące, zapychające, wręcz mdlące. Wydaje mi się, że spowodowała to zbyt duża ilość ricotty. Jeśli zdecydujecie się zamówić chałkę na przystawkę to polecam uwzględnić ją jako pozycję dla dwóch osób. Może wówczas uda się uniknąć wskazanej przeze mnie drugiej strony.
Przyszedł czas na pierwsze danie główne czyli pierogi z sarną. Prezentowały się naprawdę wyśmienicie. Wizualnie spodziewałem się zbyt grubego ciasta, ale wszystko było jak należy. Mięso było bardzo smaczne, a każdy pokrojony kawałek można było zamoczyć w palonym maśle. Nie wiem czy słusznie, ale wyczułem też delikatną truflową nutę. Po raz kolejny mogliśmy tutaj spotkać nieoczywisty dodatek w postaci grzybków shimeji, które dodały dodatkowych, słodkich walorów smakowych. Gdybym miał coś do tego dania dodać, to byłaby to mała miseczka śmietany. Używana w odpowiedniej ilości byłaby dobrym uzupełnieniem, a gość sam mógłby zdecydować czy chce jej użyć czy też nie.
Na koniec na stół trafiła łopatka wołowa z białą kaszanką. Dość nieoczywiste połączenie, prawda? Łopatka z przypieczoną cebulą, olejem cebulowym i chrupiącymi grzankami podana była na talerzu, biała kaszanka z ogórkiem w osobnej miseczce. Patrząc na dość wysoką cenę tej pozycji spodziewałem się znacznie, znacznie więcej. Nie bez przyczyny podkreśliłem, że poszczególne składniki potrawy zostały zaserwowane osobno. Tak naprawdę cały zestaw podany z łopatką był bardzo nijaki. Mięso było delikatne, ale nie miało konkretnego charakteru i smaku. Odniosłem wrażenie, że nie użyto do niego podstawowych przypraw – w tym soli. Grzanki i cebula nie wniosły do dania niczego odkrywczego. Za najmocniejszy punkt zestawienia uznaję białą kaszankę, która starała się uratować wyraz całokształtu, ale chyba bezskutecznie. Była smaczna i na szczęście słona. Gdybym miał drugi raz zamawiać tą pozycję to definitywnie bym odpuścił.
Nie byłem w stanie zmieścić już słodkiej puenty wizyty w Warsztat Food & Garden, natomiast śmiało mogę polecić serwowane tutaj ciastka (19-23 zł). Tuż przy wejściu do restauracji znajdujemy szklaną witrynę, w której każdy znajdzie dla siebie coś dobrego i słodkiego. Ja mam okrutną słabość do warsztatowych eklerów – są obłędne. Dodatkowym plusem jest fakt, że takie ciastko możemy zakupić na wynos.
Ceny
Co tu dużo mówić, tanio nie jest. Rzekłbym, że jest bardzo drogo. Za wymienione pozycje, dwa piwa, mojito i kawę latte zapłaciłem dokładnie 293 zł. Czy uważam, że było warto? Chyba nie za bardzo. Pozycją z karty, którą definitywnie zamówiłbym jeszcze raz jest tatar – był rewelacyjny i wart swojej ceny. 60 zł za 8 pierogów? Chyba trochę przesada. W oczy rzuciły mi się także ceny piwa, za które zapłaciłem 17 zł oraz mojito za 28 zł. Przychodzimy ze znajomym się zrelaksować w otoczeniu pięknego ogrodu, zamawiamy po dwa koktalje i nie jesteśmy w stanie zamknąć się w stówie… Jednym słowem – jest grubo!
Podsumowanie
Czy z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w Warsztat Food & Garden jest smacznie? Tak, jest smacznie. Czy ceny są adekwatne do tego co dostajemy na talerzu? Nie, nie są adekwatne. Nie mniej jednak z miłą chęcią tutaj wrócę bo klimat panujący w ogrodzie jest rewelacyjny i bardzo miło można tutaj spędzić czas. Zachęcam Was do odwiedzin Warsztat Food & Garden oraz wyrobienia własnej opinii na ten temat.
Warsztat – Food & Garden
ul. Niedźwiedzia 5
tel.: 669 509 989
warsztat@foodgarden.wroclaw.pl
Ceny podane we wpisie z różnych przyczyn mogą się zmienić więc przed odwiedzeniem restauracji
warto zapoznać się z aktualnym cennikiem.
Pingback: Piekarnia – Food & Garden – przestańcie robić ludzi w konia! – Wrocławski Smakosz