Wracam do lokalizacji, którą darzę szczególną sympatią. Wrocławska Różanka i Kleczków to miejsca, w których dorastałem, chodziłem do szkoły i do których mam niemały sentyment. To właśnie tutaj znajdziemy włoską restaurację Messa Marina, której motywem przewodnim ma być gościnność, polskie korzenie i włoska tradycja. Co zjadłem? Czy było smacznie? Ile zapłaciłem? Wszystkiego dowiecie się z tego wpisu!
ZAPRASZAM NA MOJE KONTO NA INSTAGRAMIE. KLIKNIJ TUTAJ!
Lokalizacja i wnętrze
Messa Marina znajduje się przy ul. Pasterskiej 2b we Wrocławiu. To lokalizacja z sięgającą 1927 roku, bardzo interesującą historią. Wówczas dzięki projektowi Richarda Konwiarza (bliskiego współpracownika Maxa Berga) powstało tu kąpielisko Różanka. Zgodnie z jego koncepcją nad basenem miała znajdować się restauracja i za sprawą Messy finalnie tak też się stało. Czy łatwo będzie tutaj trafić z ulicy? Myślę, że może być ciężko – szczególnie w okresie zimowym, kiedy nie funkcjonuje rzucający się z okolicznych mostów beach bar. Zobaczmy jednak co do zaoferowania ma wnętrze restauracji Messa Marina.
Dlaczego Messa? Messa to pomieszczenie na statku, w którym można zjeść oraz spędzać czas wolny. Właśnie taki klimat da się tutaj wyczuć. Jest portowo, tawernowo, delikatnie stołówkowo, z wyraźnie zaznaczoną obecnością morskich i żeglarskich akcentów. Ciepła i przytulności dodają jasne, drewniane stoły, rośliny oraz nawiązujące do działalności beach baru malunki na ścianach. Niewątpliwie ogromnym atutem tego miejsca jest taras z przyjemnym widokiem na Odrę. Szczególnie latem musi pozostawiać przyjemne wrażenie, ale w sezonie zimowym także możecie spodziewać się działających w nim, ocieplających atmosferę piecyków. Zobaczcie jak Messa Marina prezentuje się na zdjęciach:
Co zjemy?
O ile wnętrze można określić mianem tawernowego, tak w przypadku karty i znajdujących się tutaj dań już nie za bardzo. Nie doszukamy się tutaj zestawów smażonej rybki z frytkami i bukietem surówek, a prym w karcie wiedzie kuchnia włoska. Znajdziemy w niej solidny wybór pizz, klasyczne włoskie przystawki, zupy, sałatki, dania główne oraz pozycje sezonowe – w przypadku moich odwiedzin były to jesienne smaki w Messie. Oprócz jedzenia menu obfituje w spory wybór koktajli i win. Wszystkie pozycje znajdujące się w karcie możecie znaleźć klikając TUTAJ.
Zdecydowałem się zamówić następujące pozycje: ZUPA DI PESCE (zupa rybna z pomidorami, krewetkami, małżami, cukinią, oliwkami i dorszem) – 28 zł, PARPADELLE Z POLĘDWICZKĄ WIEPRZOWĄ I SZPINAKIEM W SOSIE ŚMIETANOWYM – 44 zł oraz pizzę CARNE (sos pomidorowy, mozarella, piccante spianata, pancetta, szynka cotto) – 42 zł.
Zacząłem od zupy rybnej, której intensywny aromat bardzo szybko dotarł do mojego nosa. Całość faktycznie była mocno esencjonalna, nienadmiernie morska, delikatnie słodka, lekko tłustawa i treściwa w dodatki. Krewetka była przygotowana w punkt, to samo mogę powiedzieć o małżach, dorszu oraz warzywach. Jeśli ktoś lubi takie rybno-bulionowe klimaty, to jak najbardziej powinien być zadowolony.
Kolejny na stole zameldował się makaron parpadelle z polędwiczką wieprzową. Muszę przyznać, że całość była przyjemnie kremowa i co dla mnie ważne – nie było zbyt tłusto. Polędwiczka również okazała się w porządku, może była ciut ciut twardawa, ale dalej w całokształcie wszystko smakowało bardzo dobrze.
Na koniec wizyty zostawiłem pizzę CARNE. W oczy od razu rzuciła się spora ilość wszystkich składników, a po pierwszych dwóch gryzach dało się wyczuć, że były one solidnej jakości. Trochę mniej podszedł mi sos pomidorowy oraz samo ciasto. Tutaj zdecydowanie jestem skłonny stwierdzić, że tej pizzy ciężko byłoby wskoczyć do mojego wrocławskiego TOP 10. Szkoda również, że nie ma tu pieca opalanego drewnem… Wówczas ten piękny aromat można by było poczuć w całym lokalu i tarasie. Niezależnie od wymienionych powyżej wniosków, ręka by mi uschła, gdybym napisał, że pizza była niesmaczna. Była smaczna, ale we Wrocławiu szybko mogę wymienić wiele lepszych propozycji.
No dobrze… Jeszcze szybki deserek! Będąc w restauracji specjalizującej się we włoskiej kuchni nie mogłem odpuścić sobie skosztowania tiramisu. Jak smakowało? W porządku, ale bez żadnych fajerwerków. Zdecydowanie bardziej lubię wyraźnie kremowe wersje tego smakołyku. W tym przypadku górna warstwa okazała się mocno zbita, mało puszysta i zdecydowanie nie jest to deser, który jakkolwiek zapadłby mi w pamięć.
Podsumowanie
Messa Marina to ciekawe miejsce na mapie Wrocławia i strzelam, że jej prawdziwe, najlepsze oblicze będzie można dostrzec w sezonie letnim. To pomysłowe połączenie restauracji opartej na włoskiej kuchni i beach baru. A czy to właśnie nie ta kuchnia kojarzy się z pięknym widokiem na wodę i odpoczynkiem z koktajlem, winem czy piwem w ręku? Predyspozycje do stworzenia idealnego klimatu widzę tutaj bardzo wysokie, ale nie mówię też, że przyjemnej atmosfery nie zaznamy tu w sezonie zimowym – szczególnie na pięknie oświetlonym na tarasie. To miłe miejsce, z przynajmniej dla mnie sentymentalnym klimatem. Kuchnia też jest w porządku i absolutnie nie można powiedzieć o większych rozczarowaniach. Ceny? Myślę, że jak najbardziej akceptowalne. Obsługa? Miła i pomocna. Otwieram kalendarz i w wakacje 2024 planuje ponowne odwiedziny. A Wy? Mieliście już okazję odwiedzić Messa Marina? Jestem ciekaw jakie są Wasze opinie na temat tej restauracji!
Messa Marina
Ul. Pasterska 2B,
50-304 Wrocław
tel.: 728 477 581
Ceny podane we wpisie z różnych przyczyn mogą się zmienić więc przed odwiedzeniem restauracji warto zapoznać się z aktualnym cennikiem.