2023 rok zbliża się ku końcowi, dlatego postanowiłem wymienić kilka wydarzeń, które szczególnie zapadły mi w pamięć! To w większości przypadków pozytywy, które pysznie wpłynęły na gastronomiczną mapę Wrocławia, ale znalazło się także miejsce na rozczarowania… To co? Zaczynamy!
1. OTWARCIE ATO RAMEN – LUTY 2023
Wydarzenie, które z jednej strony powinno cieszyć, a z drugiej strony smuci… Dlaczego? W moich oczach ato ramen niestety pokazał jak przeciętna do tej pory była (i dalej jest) scena wrocławskich ramenów. Nie będę ukrywał, że wymieniając miejsca, w których można zjeść tą popularną w Azji zupę, aż głupio wymienić mi coś poza ato. Ekipa z Łodzi przyniosła do stolicy Dolnego Śląska świeżość, kreatywność, jakość, równość i rewelacyjne smaki. A tak na świeżo po otwarciu komentowałem premierę ato we Wrocławiu:
“Pierwszą rzeczą na jaką zwróciłem uwagę będąc w ato ramen wro były oczywiście ceny. Jeszcze jakiś czas temu przy kwocie 50 zł za ramen większość z nas popukała by się w czoło. Tanio nie jest i jak widać nawet zupa powoli staje dobrem luksusowym. Do tego po prostu trzeba się już przyzwyczaić. Wysokie ceny nie przeszkadzają jednak w tym żeby przed lokalem ustawiały się kilkunastoosobowe kolejki. Zdaję sobie sprawę z tego, że mamy tutaj do czynienia z efektem hype’u i świeżości. Lokal został przecież otwarty zaledwie kilka dni temu. Czuję jednak w kościach, że ceny nie odstraszą smakoszy z Wrocławia. Ramen, który możemy zjeść w ato ramen jest po prostu pyszny i oryginalny.
Mamy tutaj nowe, nieoczywiste, może nawet kontrowersyjne smaki, które warto spróbować, i które raz na jakiś czas są warte swojej niemałej ceny. Na marce ato ciążyła i dalej ciąży niemała presja, ale jej ekipa zdała swój premierowy egzamin na 5 z dużym plusem. Wiem już, że na pytanie gdzie na ramen we Wrocławiu, moim największym faworytem będzie właśnie ato ramen wro.”
Minęło kilka miesięcy, a pod ato wciąż ustawiają się kolejki. Po 1 wychodzi na to, że moje przewidywania sprawdziły się w 100 procentach, a po 2 wcale się nie dziwię. Jedno jest pewne. Wrocław czeka na większy lokal!
2. OTWARCIE DRUGIEGO GASTRONOMICZNEGO SKRZYDŁA HALI ŚWIEBODZKI – LIPIEC 2023
O umiejscowieniu tego wydarzenia w zestawieniu przekonała mnie ostatnio weekendowa wizyta w Hali. Jak było? Tłoczno… Wręcz bardzo tłoczno! Ciężko było znaleźć siedzące miejsce, a to dla mnie jasny sygnał, że ta lokalizacja cieszy się sporą popularnością. Stała się swego rodzaju miejscem spotkań oraz before’ów. Czym przekonała do siebie wrocławian? Myślę, że bogactwem wyboru różnych konceptów gastronomicznych. W Hali doświadczymy m.in. azjatyckiego street foodu, ramenu, tatarów, wege sushi, kuchni włoskiej, meksykańskiej czy amerykańskiej. Jednym słowem – jest w czym wybierać. Wszystko to w towarzystwie piwka czy koktajlu, które podwójnie smakować mogą na leżaczku w sezonie letnim. Oczywiście o jakości serwowanych tu dań nie będę się wypowiadał, bo z tym bywa różnie, ale nie podlega dyskusji, że obecność Hali Świebodzki na dobre wpisała się we wrocławską gastro nomenklaturę.
3. GASTRO MIASTO NA BULWARZE DUNIKOWSKIEGO – CZERWIEC – SIERPIEŃ 2023
Co tu dużo mówić… To malownicze miejsce zasługiwało na takie wydarzenie! Jeszcze w 2022 roku wszystkie edycje Gastro Miasto odbywały się w Browarze Mieszczańskim przy ul. Hubskiej 44. Niewątpliwie była to ciekawa i tętniąca industrialnością lokalizacja, ale moim zdaniem nie do końca spełniała standardy dostępności i wykorzystywała potencjał wielu gastro projektów w jednym miejscu. Sytuacja widocznie zmieniła się na korzyść w przypadku nowej lokalizacji, czyli Bulwaru Dunikowskiego. Gastro Miasto z wydarzenia dedykowanego zagorzałym smakoszom, zmieniło się w ogólnodostępną atrakcję, z której mogą skorzystać również turyści czy spacerowicze. I to w jak cudownych okolicznościach! Bulwar Dunikowskiego to wspaniałe i malownicze miejsce, w którym w sezonie wiosenno-jesiennym można pochillować z widokiem na Odrę i Ostrów Tumski. Jeśli dodamy do tego sposobność i mnogość wyboru spośród wielu konceptów gastronomicznych, to ja jestem w niebie. Takie wydarzenie to również możliwość promocji dla lokalnych restauracji i to również warto podkreślić. Mam nadzieję, że w 2024 roku również zobaczymy Gastro Miasto w tej lokalizacji i będzie to dobra okazja do poznania całkowicie nowych konceptów kulinarnych.
4. ROZWÓJ BISTRO KLIMATU, TALERZYKÓW I DZIELENIA SIĘ JEDZENIEM W TOWARZYSTWIE WINA I DESTYLATÓW
To coś, co w 2023 roku kupiło mnie całkowicie. Człowiek często idzie do restauracji, zamówi zupę, drugie danie, jak Bóg da to i deser, a po takim zestawie żołądek aż prosi o litość. Ja zdecydowanie bardziej doceniam możliwość spróbowania większej ilości różnych pozycji, smaków, struktur i kombinacji. Niesamowicie cieszy mnie więc trend, w którym w karcie restauracji znajdziemy pozycje charakteryzujące się intrygująco brzmiącymi składnikami oraz mniejszymi porcjami, którymi możemy podzielić się z osobą towarzyszącą. To oczywiście w rozsądnych i akceptowalnych warunkach cenowych i z bogatym wyborem win lub destylatów. W tej kategorii chciałbym wyróżnić 3 miejsca, które w powyższych referencjach szczególnie wpadły mi w oko.
- OdNowa Bistro – LIPIEC 2023
Tak o OdNowie pisałem świeżo po otwarciu:
“Wrocław zyskał cudowne i przesmaczne miejsce! Premiera OdNowa Bistro przeszła moje najśmielsze oczekiwania, choć od początku nastawiałem się, że odwiedziny tutaj będą prawdziwą petardą. Jak sama nazwa konceptu wskazuje, mamy tu możliwość poznać i docenić polską kuchnię – od nowa. Jedzenie jest kapitalne i wcale nie boję się użyć tego sformułowania. Jest kreatywnie, nieszablonowo, przytulnie i przesmacznie! To miejsce, w którym nie czujesz się obsługiwany, lecz szczerze ugoszczony. Ja jestem totalnie zauroczony. Ceny uznaję za baaaardzo atrakcyjne, szczególnie biorąc pod uwagę mega wysoką jakość tego co otrzymujemy na talerzu, ale też swobodną i nie aż tak obciążającą portfele możliwość spróbowania wielu pozycji. Odwiedzając OdNowa Bistro spodziewajcie się sporych kolejek. Nie ma tutaj możliwości rezerwowania miejsc, ale możecie mi zaufać, że każda sekunda spędzona w oczekiwaniu, zostanie sowicie i smacznie wynagrodzona“
Od tego czasu OdNowę odwiedziłem jeszcze kilka razy i nigdy się nie zawiodłem. Kreatywność szefów kuchni i czerpanie z sezonowości produktów jest tu zawsze na bardzo wysokim poziomie. Nie ma mowy o nudzie, ponieważ zmiany w karcie zachodzą bardzo często. W tym miejscu ukontentowani również będą smakosze wysokiej jakości destylatów. Jestem pod stałym wrażeniem i bez wahania powiem, że to moje ulubione miejsce pod wrocławskim Nasypem, jak nie powoli w całym Wrocławiu.
2. Bernard bistro-wino – MAJ 2023
Tak o Bernardzie pisałem świeżo po otwarciu:
“Czy na wrocławskim rynku da się dobrze zjeść? Po raz kolejny, z wielkim uśmiechem na ustach mówię – TAK DA SIĘ! Bernard bistro wino to koncept idealnie pasujący do rynku i idei celebrowania jedzenia z przyjaciółmi przy dobrym winie. Jest gwarno, przytulnie i bez nadmiernego nadęcia. Przemiła i doskonale znająca menu obsługa wprowadza luźny i bezpretensjonalny nastrój. Chcesz tu usiąść, rozmawiać, odpoczywać i jeść. Momentami można poczuć się jak na wakacjach w innym mieście. Podawane jedzenie jest smaczne i naprawdę ciekawe. Jak na rynkowe warunki i serwowane porcje…? Nie jest też zbyt drogo. Kreatywne talerzyki oscylują w przedziale cenowym od 26 zł do 47 zł, a dania główne od 48 zł do 99 zł. Patrząc na to co otrzymujemy na talerzu – z czystym sumieniem mówię, że jest to fair trade! Widać, że pomysł na koncept jest spójny od a do z. Ja będę tu wracał i każdemu serdecznie polecam!“
Bernard bistro-wino to restauracja, która dała świetny przykład, że tafla wrocławskiego rynku nie musi kojarzyć się jedynie z byle jakością i polowaniem na nieświadomego turystę. Doświadczymy tutaj fajnego i sezonowo zmieniającego się talerzykowego menu oraz solidnego wyboru win. To miejsce bardzo smaczne i takie, do którego chce się wracać – co od otwarcia niejednokrotnie uczyniłem. Oby tak dalej!
3. Farm Spot – LISTOPAD 2023
Tak o Farm Spocie pisałem świeżo po metamorfozie:
“Idea talerzyków, food sharingu oraz dostosowanych do dań win lub destylatów rozlewa się na Wrocław. Gołym okiem widać, że jest to koncept coraz częściej wybierany przez restauratorów, ale też bardzo pozytywnie i optymistycznie odbierany przez lokalnych gości. Jakie są tego zalety? Przede wszystkim możliwość skosztowania wielu specjałów z karty, które w połączeniu z odpowiednio wyselekcjonowanym trunkiem mogą stać się niezwykle przyjemnym, kulinarnym doświadczeniem. To wszystko w całkiem rozsądnych jak na moje oko warunkach cenowych. Jakie jest moje finalne wrażenie z wizyty w FARM Spot? Bardzo pozytywne! Rozmawiamy o smacznej kuchni oraz karcie, która ma dostosowywać swój kształt do aktualnie panującego sezonu. Rozmawiamy o miejscu, w którym napijemy się bardzo smacznych trunków, które uzupełnią doznania z jedzenia. Rozmawiamy o bardzo miłym wnętrzu, które otacza swoim ciepłem i lekko tajemniczym klimatem. Rozmawiamy o miejscu, w którym czujesz się ugoszczony i w którym serdeczna obsługa w sposób miły i kompetentny opowie Ci o pozycjach znajdujących się w karcie. Finalnie rozmawiamy o miejscu, w którym możesz spróbować nowych smaków i nie nadwyrężysz aż nadto swojego portfela – przynajmniej moim zdaniem. Czy w ostatnim czasie popularność talerzyków i food sharingu staje się coraz większa? Zdecydowanie! Czy jest to powód do zmartwień? Zdecydowanie nie! Ja tą ideę kupuję w 100 procentach i mam nadzieję, że we Wrocławiu pojawiać się będzie większa ilość miejsc, w których nie tylko jemy, ale i doświadczamy – korzystając z tego co niesie sezon, korzystając z tego co pyszne!“
Przyznam na starcie, że wymieniając Farm Spot w powyższym gronie, obdarzam go kredytem zaufania. To projekt, który wystartował w połowie listopada 2023 roku i podczas mojej wizyty dał się poznać jako bardzo przyjemne miejsce. Mam nadzieję, że potwierdzi to podczas kolejnych wizyt, które zapewne złożę przy okazji aktualizacji karty. Trzymam kciuki.
5. OTWARCIE MANAMI SUSHI – WRZESIEŃ 2023
Myślę, że we Wrocławiu z dość sporym rozrzewnieniem wspomina się Noriko Suhi, które jeszcze jakiś czas temu mogliśmy znaleźć przy pl. Wolności. To projekt, który wywindował standardy serwowania sushi na bardzo wysoki i niespotykany dotąd we Wrocławiu poziom (o ile nie w całej Polsce). Z dużym entuzjazmem przyjąłem więc informację o otwarciu Manami Sushi, które zapowiadało nową jakość i najwyższą jakość serwowanych produktów. To faktycznie można było wyczuć podczas mojej wizyty. Dbałość o szczegóły, dobór fundamentalnych dla sushi produktów, ich pieczołowite przygotowanie i sezonowanie, serwis… Wszystko było na świetnym poziomie. Mimo, że ceny w tym miejscu do najtańszych nie należą, to po prostu trzeba podkreślić, że za dobry produkt się płaci. Tak samo jak za wiedzę i doświadczenie masterów, którzy również nie znaleźli się w Manami z przypadku. Bardzo mnie cieszy, że tak tradycyjnie podchodzące do tematu miejsce otworzyło się we Wrocławiu i równie mocno trzymam kciuki za powodzenie tego projektu. A tak na gorąco opisywałem swoje wrażenia z wizyty:
“Wizyta w Manami Sushi okazała się bardzo ciekawą przygodą, a wybór miejsca przy barze przyczynił się do poznania wielu ciekawostek na temat sushi i wymianą doświadczeń w tym temacie. Widać, że jest to miejsce, które aspiruje do bycia marką premium wśród wrocławskich suszarni, o czym może świadczyć stawianie na wysoką jakość produktu oraz pełna świadomość jak tym produktem się posługiwać. Pewnie pojawi się wiele pytań – czy Manami Sushi można porównać do Noriko? Myślę, że niekoniecznie. Noriko w pełni opierało się na high endowej ofercie omakase, w której Marcin Jasiura serwował wybraną przez siebie selekcję sushi i przystawek. W przypadku Manami widać znacznie szerszą i bardziej dostępną skalę działań. Wydaje się jednak, że oba projekty łączy szacunek do produktów oraz korzystanie ze najlepszych dostępnie składników. Czy taki projekt obroni się we Wrocławiu? Przyznam, że sam jestem ciekaw. Z moich obserwacji wynika, że wiele osób coraz częściej decyduje się na zamawianie sushi w korelacji – ilość – cena – jakość. To czy łosoś pochodzi ze szkockiej hodowli czy innego miejsca na kuli ziemskiej nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. A powiedzmy sobie szczerze, że w Manami Sushi tanio nie jest! Trochę złotówek podczas wizyty udało mi się wydać i biorąc pod uwagę osobę towarzyszącą – nie powiem żebym się specjalnie najadł. Odwiedziny w tym miejscu traktowałbym zatem jako fajne doświadczenie, przyjemną, romantyczną kolację, aniżeli sposób na zapełnienie żołądka. No chyba, że jesteście gotowi na wydanie kilku dobrych stówek“.
6. OTWARCIE PIEKARNI SĄSIEDZI – MAJ 2023
Chwilę zastanawiałem się czy otwarcie śniadaniowego miejsca “zasługuje” na miano najważniejszego wydarzenia 2023 roku. Moja ostatnia wizyta w tym miejscu rozwiała jednak wszelkie wątpliwości. To przykład pięknej ewolucji, w której projekt zmienia się z piekarni w pyszne, śniadaniowe miejsce. Tutaj nie mówimy o nowych i kreatywnych smakach nie z tej Ziemi. Sąsiedzi bazują na swoich rewelacyjnych wypiekach, które w towarzystwie świetnie przyrządzonych sezonowych produktów stanowią bajeczny produkt końcowy. Co tu dużo mówić… Pięknie się to wszystko prezentuje na talerzu i cieszę się, że jest tu tak smacznie. A tak komentowałem Piekarnie Sąsiedzi w swoim śniadaniowym rankingu:
“Piekarnia Sąsiedzi to miejsce, w którym zakochałem się od pierwszej wizyty. Jak na piekarnię przystało znajdziemy tu obłędne wypieki, masę świeżego pieczywa oraz ofertę śniadaniową, która obowiązuje od wtorku do niedzieli, w godzinach od 8 do 15. W karcie nie mogło zabraknąć serwowanej z lokalnym chlebem jajecznicy, owsianki oraz ciekawych, lokalnych i sezonowych propozycji zarówno na słono jak i słodko. W karcie znajdziemy również świetną kawę z wrocławskiej palarni Enklawa, herbatkę, a nawet piwo. Piekarnia Sąsiedzi to miejsce przepyszne i jest to super alternatywa dla znajdującego się w bliskim sąsiedztwie konceptu W kontakcie. Wielka polecajka z mojej strony!“
7. OTWARCIE NOWEJ STREFY GASTRONOMICZNO-KULINARNEJ PEDET – GRUDZIEŃ 2023
Znalazło się tu miejsce dla Hali Świebodzki więc nie mogło zabraknąć go dla Pedetu. I to nie dlatego, że będę przekonywał Was do tutejszego jedzenia… Prędzej do samej idei, która bardzo mi się podoba. Ta idea to kilka opcji gastronomicznych w jednym miejscu. To możliwość wyboru. To także możliwość spędzenia czasu w przyjemnym wnętrzu, w towarzystwie, piwka, koktajlu i muzyki na żywo. To przestrzeń, w której można zrobić sobie przerwę w pracy, zakupach, przyjść na śniadanie, obiad, kolację czy po prostu posiedzieć przy muzyczce. Są to wartości, które mam wrażenie wśród wrocławian stają się coraz bardziej zakorzenione i cieszy fakt, że powstają miejsca odpowiadające na to zapotrzebowanie. Z resztą wysoka frekwencja jaką miałem możliwość zaobserwować świeżo po otwarciu Pedetu może mówić sama za siebie.
8. OTWARCIE BABY – GRUDZIEŃ 2023
Otwarcie BABY obiło się we Wrocławiu dużym echem – szczególnie wśród bacznie obserwujących gastronomiczną scenę smakoszy. Nic w tym dziwnego ponieważ duet Śniechowska – Czechowski stał się lokalnie mocno rozpoznawalną marką. To oczywiście za sprawą Młodej Polski Bistro i Pianino – projektu, który wrocławianie i turyści wręcz pokochali. Oczekiwania wobec BABY były zatem baaardzo wysokie i muszę powiedzieć z czystym sumieniem, że obyło się bez zawodu. Wręcz przeciwnie! BABA ma karmić zgodnie z cyklami natury, zmieniając dźwignię w ciągu roku pomiędzy warzywami, rybami, a mięsem. Bliska temu miejscu jest także koncepcja “z pola na stół”. Przez cały rok korzysta ono z ekologicznych upraw warzyw, ziół, kwiatów i owoców, które są zaplanowane specjalnie dla BABY i rosną na żywej, niezwykle żyznej ziemi pod Wrocławiem. W sezonie zimowym wykorzystywane są również zapasy, przetwory, a także rośliny mrozoodporne. Brzmi kusząco, brzmi lokalnie i brzmi tajemniczo. O z góry zakładanym hypie tego miejsca może świadczyć liczba obserwatorów na instagramie, która jeszcze przed otwarciem wynosiła ponad 10 tysięcy. Bardzo udany debiut, a moja wizyta w tym miejscu przekonała mnie do niezwłocznego powrotu, który już powoli zaczynam planować. A tak na gorąco przedstawiłem swoje wrażenia odnośnie BABY:
“BABA… Wieść o jej otwarciu wywołała we wrocławskim gastro światku solidny poziom ekscytacji! Termin tej premiery był nieprzypadkowy, a miejsce miał 6 grudnia 2023 roku – w Mikołajki. Wrocławianie zachęceni sprawdzoną w boju marką Beaty Śniechowskiej wręcz rzucili się do rezerwowania stolików, tak by jak najszybciej móc spróbować tutejszych specjałów. I powiem Wam, że wcale się nie dziwię! Jest tu tak autentycznie, tak smacznie, kameralnie i kreatywnie, że po wyjściu od razu chce się wracać. Uwielbiam miejsca, w których człowiek czuje się jak u siebie w domu i jest ugoszczony na najwyższym poziomie. To doświadczenie kulinarne, które jest warte swojej ceny, a do powrotu zachęcać będą zarówno rewelacyjne smaki, jak i zmieniająca się sezonowo karta. Ja jestem oczarowany i chyba nie pozostaje mi nic innego jak szukać w głowie kolejnego terminu, kiedy znowu zagoszczę w BABIE. Wielkie brawa dla Beaty Śniechowskiej, wielkie brawa dla Tomasza Czechowskiego. Nie zawiedliście!“
MOJE ROZCZAROWANIA 2023 ROKU
Słowem wstępu. NIE-NA-WI-DZĘ pisać o negatywnych wrażeniach. Nie mam w tym krzty celu, satysfakcji i przyjemności. Szczególnie w tematach związanych z jedzeniem, ostatnią rzeczą jaką chciałbym doświadczać jest rozczarowanie oraz niesmak. W tej kategorii postanowiłem wskazać dwie restauracje. Jedna poprzeczkę rozczarowania postawiła baaaardzo wysoko. Stosunek do drugiej restauracji określiłbym jednak raczej mianem sporego niedosytu. To co? Zaczynamy!
GRAPE BY ORSON – SIERPIEŃ 2023
Zastanawiam się czy w związku z wizytą w tym miejscu mam chociaż pół dobrego wspomnienia i stwierdzam, że tak – mam. Niewątpliwie mocną i jedyną stroną tej lokalizacji jest przepiękny, odrestaurowany budynek. Na tym jednak mogę zakończyć przyznawanie plusów. Patrząc na to wszystko globalnie, z perspektywy czasu, nie pamiętam żeby jakakolwiek restauracja pozostawiła po sobie u mnie aż tak negatywne wrażenie. Czym to mogło być spowodowane? Może dość wysokimi oczekiwaniami, które w sposób uzasadniony po prostu można było posiadać? Nie wiem… Wiem tylko tyle, że jedzenie, które miałem okazję tu zjeść było fatalne, niesmaczne, wręcz odpychające. Nieprzystające do CV kucharza, nieprzystające do jakiegokolwiek wrocławskiego standardu. Restauracja, która określa się mianem ekskluzywnej nie powinna ani tak smakować, ani tej ekskluzywności udawać. To miejsce razi w oczy infantylizmem – zaczynając od śmiesznego starteru z qr codem, po głupkowate nazwy dań. Wiecie jakie nazwy dań możemy znaleźć w tej EKSKLUZYWNEJ restauracji? “JESIENIARA KOCHA TATARA”, “TUSEK TAKK, MISTER MUNCH”, “POLO YOLO”, “PURPLE RAIN ZUPPĘ”. Możecie mówić – Piotrek, czepiasz się. Szukasz dziury w całym. Możecie tak mówić, a ja podkreślę jedynie, że dla mnie jest to poniżej poziomu – szczególnie w szanującej się, podkreślającej swoją klasę i ekskluzywność restauracji. Wątpię żeby kiedykolwiek, jakiekolwiek miejsce mogło pobić poziom tego rozczarowania… A znalazły się przecież osoby odważnie pytające czy tutaj pisze się historia wrocławskiej gastronomii. Pisze, ale możliwie najgorszymi zgłoskami. A tak o odwiedzinach w Grape by Orson pisałem na gorąco po wizycie:
“Od kiedy prowadzę tego bloga nie pamiętam żeby kulinarnie jakieś miejsce pozostawiło po sobie tak negatywne wrażenie. Podkreślę – kulinarnie, bo sam pałacyk i jego wnętrze to klasa sama w sobie. Siedząc teraz z myślami na temat tego wpisu, przed oczami mam widok tego, co dostałem na talerzu, a w pamięci wszystkie smaki. Nie interesuje mnie czy kucharz się uczy, jak ma na imię, ile ma lat doświadczenia i czy pracował w restauracji z gwiazdką Michellin. Interesuje mnie tu i teraz, smak i talerz. A smak i talerz powiedziały za siebie. Było okropnie niesmacznie, a to wyjście uznaję to za najgorzej wydane na jedzenie pieniądze w 2023 roku. Nie lubię publikować takich rekomendacji, ale restaurację Grape by Orson polecam mijać jak najszerszym łukiem.“
RESTAURACJA MOCK – WRZESIEŃ 2023
Sam pomysł odwzorowania kuchni Breslau jaką mogliśmy poznać w kryminalnych powieściach Marka Krajewskiego to strzał w 10-tkę. W tym przypadku niestety praktyka nie dogoniła teorii. Choć wnętrze Mocka jest bardzo klimatyczne i obiecujące, to tego samego nie mogłem powiedzieć o tamtejszej kuchni. I żeby być sprawiedliwym. Z otrzymanych przeze mnie informacji wynika, że od czasu opisywanej wizyty nastąpiła zmiana kucharza. Ja jednak opieram się na wrażeniach jakie miałem na gorąco po otwarciu, a te wzbudziły ogromny niedosyt. Niewykorzystany został niestety potencjał przygód komisarza policji Eberhalda Mocka oraz postaci Marka Krajewskiego – honorowego obywatela Wrocławia. Kuchnia jaką miałem okazuję tu zaznać była przeciętna, nijaka i nie zapadająca w pamięć. Z dużymi nadziejami podchodziłem do prezentowanej w teorii historii, ale okazała się ona jednak mocno rozczarowująca. Szkoda, bo potencjał jest ogromny. Przeczytajcie jak o debiucie Mocka pisałem tuż po otwarciu:
“Jako pasjonat historii uwielbiam koncepty kulinarne, które chcą czerpać z bogatej przeszłości naszego miasta. Niesamowicie ostrzyłem sobie zęby na piękną w teorii ideę spaceru po Breslau oraz na “odkrywanie smaków, za którymi kryje się historia”. Marek Krajewski znany jest z pisania świetnych kryminałów, Restauracja Mock kryminał zaserwowała na talerzu. Używając dość mocnego określenia “kryminał”, odnoszę się jak zawsze do stosunku jakości, ilości, smaku i ogólnych wrażeń do ceny. Tutaj wypada to na prawdę fatalnie i nie widzę raczej okoliczności łagodzących. Restauracja Mock to eleganckie miejskie z klasą, ale totalnie bez duszy. Brakuje tu klimatu, brakuje popularnej w czasach międzywojennych muzyki, brakuje “tego czegoś”. Wielkie rozczarowanie i wielki smutek. Oczekiwania były wysokie, ale cały potencjał idei, historii, Marka Krajewskiego, Honorowego Obywatela Wrocławia, Eberhalda Mocka, Breslau został totalnie niewykorzystany. Wielka Szkoda…“