Doskonale pamiętam otwarcie pierwszej lokalizacji Woosabi przy ul. Włodkowica 21. Azjatycki koncept zajął wówczas miejsce restauracji LVIV kawior, wódka, bliny. Ukraińska kuchnia spod tej marki cieszyła się początkowo dużym hype’m, jednak akurat w tej lokalizacji nie zrobiła szczególnej furory. Sporym zaskoczeniem mogła być wówczas karta Woosabi, opierająca się na azjatyckich bowlach i bułeczkach bao. Sąsiadem nowo powstałej miejscówki było bowiem Osiem Misek, którego bao z pulled porkiem swego czasu skradło serce setek, jak nie tysięcy Wrocławian ustawiających się w kolejce pod właśnie tym lokalem. Czas pokazał jednak, że nie taki był diabeł straszny jak go malowali.
Nie ma co jednak rozwodzić się nad przeszłością. Sprawdźcie jak wyglądała moja wizyta w Woosabi!
- Wnętrze i lokalizacja
- Jedzenie
- Podsumowanie
Wnętrze i lokalizacja
Oprócz lokalizacji Urban Oasis przy ul. Włodkowica 21, Woosabi Good Vibes Lounge możemy znaleźć także przy ul. Świdnickiej 28. Co na pierwszy rzut oka możemy powiedzieć o obu tych miejscach? Robią niesamowite pierwsze wrażenie… Od samego wejścia po prostu chce się tu zająć stolik na dłużej i rozkoszować wizualnymi niuansami. W Urban Oasis klimat jest niezwykle ciepły, drewniany i tropikalny. Podobnie jest zresztą w Good Vibes Lounge, jednak tam wnętrze wygląda na znacznie bardziej ekskluzywne i „fancy”. Sami sprawdźcie ten klimat:




Jedzenie
Już na samym początku wpisu wspomniałem czego możemy spodziewać się od kuchni Woosabi. Fundamentem są tutaj bułeczki bao oraz bowle proponowane w wielu możliwych opcjach smakowych. Bogata jest także oferta autorskich koktajli oraz innych alkoholi. Myślę, że każdy smakosz znajdzie w tej kwestii coś dla siebie. Ja szczególnie polecam koktajl whisky sour, który zawsze smakuje mi tu wyśmienicie. Całkiem smaczne są także tutejsze lemoniady.
Menu możecie znaleźć TUTAJ
Woosabi to dla mnie idealne miejsce na luźne i klimatyczne spotkania więc wraz z czwórką znajomych zdecydowaliśmy się na odwiedziny lokalu przy ul. Włodkowica. Jako, że przezorny zawsze ubezpieczony dokonałem telefonicznej rezerwacji i tutaj nastąpiło delikatne zdziwienie. Rezerwacja stolika wiązała się z 10% opłatą za obsługę. Generalnie jestem absolutnie ostatnią osobą, która nie doceniałaby ciężkiej pracy kelnera, kucharza czy barmana, ale w tym przypadku ani liczba osób nie była nie wiadomo jaka, ani podobnej informacji nie znalazłem chociażby na stronie internetowej. Finalnie jakość obsługi pozostawiała wiele do życzenia, ale o tym w dalszej części wpisu.
NIE POLUBIŁEŚ MNIE NA FACEBOOKU? ZMIEŃ TO I KLIKNIJ TUTAJ!
Zdecydowaliśmy się zamówić kilka różnych pozycji i potestować różne kompilacje smakowe. Na stół trafiły 3 bułeczki bao w secie z frytkami (46 zł). Pierwsze bao to BULGOGI BEEF czyli bułeczka z marynowaną wołowiną po koreańsku z kimchi, piklowanymi ogórkami, czerwoną cebulą, szczypiorkiem, orzeszkami ziemnymi i majonezem. Drugie bao to KURCZAK czyli bułeczka z kurczakiem pomarańczowym z piklowanymi ogórkami, czerwoną cebulą, szczypiorkiem, orzeszkami ziemnymi i majonezem chilli. Trzecie bao to KREWETKA czyli bułeczka z chrupiącymi miodowo-czosnkowymi krewetkami z sałatą, marchewką sezamowo-imbirową, kolendrą i majonezem.


Powiem szczerze, że żadne z tych bao szczególnie mnie nie oczarowało… Mały rozmiar bułeczek ogranicza możliwość ich treściwego nadziania, ale to chyba nawet nie w tym sęk. Po prostu to co znajdziemy w środku nic nie urywa. Kurczak oraz marynowana wołowina są dość suche i próżno szukać tutaj korespondencji z resztą dodatków. Na ratunek nie przychodzą także majonez i sos, które mogłyby delikatnie zasłonić tą dość twardą i suchą konsystencję. Nie będę także fanem krewetek z Woosabi, które możemy znaleźć w bao i bowlach. Są ciężkie i tłuste. Nie dostrzegam także tej sprężystej konsystencji, którą tak bardzo lubię. Nie jest to też pierwszy raz kiedy nie do końca jestem zadowolony z jakości bułeczek więc nie opieram się tu na jednorazowej opinii. Na plus natomiast frytki. Były super chrupiące i idealnie weszły z serwowanym sosem.
Przyszedł czas na bowle i tutaj mamy SUSHI BOWL (46 zł) czyli sushi w stylu koreańskim serwowane w misce wypełnionej aromatycznym ryżem, świeżą sałatą, chrupiącymi ogórkami, plastrami awokado, marchewką sezamowo-imbirową, sashimi z surowego łososia i alg nori. Do tego osobno podawany jest paprykowy sos słodko-pikantny. Pozycja numer 2 to bowl z pieczonym łososiem, który nie znajduje się na stałe w karcie. Do degustacji trafił także NOODLE BOWL (46 zł) czyli azjatycka sałatka z makaronem ryżowym, świeżymi ogórkami, marchewką sezamowo-imbirową, sałatą, orzeszkami ziemnymi, kolendrą, miętą, prażoną cebulką, kiełkami i krewetkami miodowo-czosnkowym w sosie wietnamskim. Tą pozycję polecił nam Pan z obsługi.


Na dwie pierwsze pozycje spoglądam z kategorii – ciężko tu coś schrzanić. Bowle były smaczne. Z dna miski czuć przebijający się ciepły ryż. Warzywne dodatki, surowy i pieczony łosoś były świeże i smaczne. Wszystko fajnie spajał sos. Porcje też są dość syte więc można się przyjemnie najeść, ale nie przejeść. No i może być to całkiem przyjemna opcja dla osób dbających o linię.

Nie przypadkowo na koniec zostawiam temat NOODLE BOWLA, któremu zgodnie przyznaliśmy miano najsłabszego zawodnika tego wieczoru. Ciężko nawet ocenić co tutaj nie zagrało. Całość była mdła, bez charakterystycznego i podstawowego smaku. Makaron ryżowy totalnie nie pasuje mi w kombinacji ze świeżymi warzywami. I ta „cudowna” krewetka… Zecydowanie nie była to dobra polecajka. Ze swojej strony nie polecam.
ZAPRASZAM TEŻ NA MOJE KONTO NA INSTAGRAMIE. KLIKNIJ TUTAJ!
Nie zmienia to jednak faktu, że całość spotkania udało się zamknąć prze prze smacznie! I to wszystko za sprawą rewelacyjnych deserów czyli WOOSABI DREAM (16 zł) – czekoladowy mus na zimno o kremowej konsystencji podany w formie ciasta z sosem mango oraz MANGO STICKY RICE (25 zł) – kleisty ryż na słodkim mleku kokosowym z mango, sezamem i miętą. Obie pozycje to coś pięknego! Czekoladowy mus miał niezwykle kremową konsystencję oraz odpowiednio gorzki i nie za słodki smak. W połączeniu z mango to była istna re-we-lacja. Tak samo jak ciepłe mango sticky rice, które zniknęło w ułamku sekundy. Desery w Woosabi? Robicie to mega dobrze!


MANGO STICKY RICE

WOOSABI DREAM

Podsumowanie – Woosabi Urban Oasis & Good Vibes Lounge
Obiecałem, że wspomnę także o obsłudze. Nie powiem, że osoby obsługujące nasz stolik były niesympatyczne bo bym skłamał. Brakowało mi jednak podstawowego zainteresowania tym co dzieje się na stoliku. Tym bardziej, że znajdował się on pod samym barem i tuż obok ekranu do wklepywania zamówień. Niejednokrotnie przez kilkanaście minut siedzieliśmy z pustymi szklankami, naczynia po skończonym jedzeniu nie były zabierane. Osoby po skończonej pracy zdecydowanie rozpraszały załogę, która zostawała na warcie. Na pytanie czy warto zjeść to, to czy to, odpowiedź brzmiała – nie wiem, nie jadłem. Wiem więc już dlaczego jedna z polecajek była tak „pyszna”. I tutaj wracamy do sprawy 10% opłaty za rezerwację. Jest ona pobierana? W porządku, ale wykażcie minimum zainteresowania gośćmi. Bo finalnie całokształt pozostawił wiele do życzenia.
Nie zmienia to jednak faktu, że obie lokalizacje Woosabi po prostu warto odwiedzić. Nie wszystko jest turbo smaczne, jest kilka mankamentów (przynajmniej dla mnie), ale dalej mówimy o świetnej i klimatycznej miejscówce na formalnie i mniej formalne spotkania. Dobrze się tu napijemy, w menu da się znaleźć niezłe pozycje, ceny też nie zwalają z nóg. I te wnętrza… Już dla nich warto przekroczyć progi Woosabi. Zresztą częste kolejki przed lokalem przy ul. Świdnickiej o czymś świadczą.
Zachęcam do odwiedzin i własnej oceny. Jesteśmy w kontakcie!
Woosabi Włodkowica Wrocław
ul. Pawła Włodkowica 21,
50-072 Wrocław
tel.: 71 341 99 83
Ceny podane we wpisie z różnych przyczyn mogą się zmienić więc przed odwiedzeniem restauracji
warto zapoznać się z aktualnym cennikiem.