Zielony Rower Food & Garden – Sportowe otoczenie, a jakie jedzenie?

Odwiedziłem otoczoną infrastrukturą sportową restaurację - Zielony Rower Food & Garden. Jak było, co zjadłem, ile zapłaciłem? Sprawdźcie!

W poszukiwaniu nowych odkryć kulinarnych wybrałem się na wrocławskie osiedle Gądów Mały. Wybór padł na otoczoną infrastrukturą sportową restaurację – Zielony Rower Food & Garden. Co możemy tutaj zjeść? Czy jest smacznie? Ile zapłacimy? Jakie są moje wrażenia z wizyty? Wszystkiego dowiesz się z tego wpisu!

ZAPRASZAM NA MOJE KONTO NA INSTAGRAMIE. KLIKNIJ TUTAJ!

Lokalizacja i wnętrze

Restauracja Zielony Rower Food & Garden znajduje się na Gądowie Małym przy ul. Lotniczej 72. To dość młody projekt, ponieważ jego otwarcie nastąpiło w maju 2021 roku. Pisząc ten tekst przebierałem swoimi wspomnieniami starając się przypomnieć sobie miłe gastro wspomnienia związane właśnie z tą lokalizacją. Może to śmieszne, ale co jako pierwsze przyszło mi na myśl? Hala Tęcza i serwowany tam kebab z Madagaskaru. To właśnie tam za małolata, po godzinach spędzonych na piłkarskich boiskach uzupełniałem spalone kalorie. Wychodząc już poza obręb młodzieńczych wspomnień raczej ciężko skojarzyć Gądów Mały z jakimkolwiek kulinarnym odkryciem Ameryki. Smakosz za Kolumba się jednak nie uważa, a fundamentalnym obiektem jego poszukiwań nie jest Ameryka tylko smaczna i solidna kuchnia!

Boiska piłkarskie, do koszykówki, korty tenisowe – czy takie otoczenie może stanowić atrakcyjne położenie dla jakiegokolwiek konceptu gastronomicznego? Pierwsze skojarzenie podpowiada, że raczej nie, ale jak pomyślimy o tym trochę głębiej i połączymy kilka kropek to wszystko może nabrać większego sensu. Jedną z kropek niewątpliwie są zajęcia sportowe, które odbywają się na terenie kompleksu przy ul. Lotniczej. Przecież rodzice przywożący tam swoje pociechy muszą zakamuflować się gdzieś na godzinkę – dwie. Całkiem solidnym rozwiązaniem może okazać się wówczas restauracja, w której można napić się kawy, herbaty, być może dobrze zjeść? Biorąc pod uwagę kolejną kropkę, czyli brak rozsądnej konkurencji w okolicy może być to całkiem sympatyczne rozwiązanie.

Jak Zielony Rower Food & Garden wygląda od środka? Myślę, że całkiem przytulnie. Mamy tutaj dużo akcentów boazerio-drewnianych. Sam obiekt dzieli się na strefę wewnętrzną oraz ogródkową. O ile dobrze zauważyłem poprzez restaurację odbywa się przejście na korty tenisowe, co dla zasiadającego blisko drzwi gościa może okazać się dość uciążliwe. W sezonie jesienno-zimowym określenie Garden może być również użyte delikatnie na wyrost, ale wiosna lub lato może przynieść w te progi trochę więcej zieleni i roślinności. Patrząc na zdjęcia znajdujące się na mediach społecznościowych Zielonego Roweru, można także dostrzec strefę “beach barową” z leżakami, która nabiera kształtów, gdy zrobi się trochę cieplej. Sami oceńcie jak się to prezentuje:

Co zjemy?

Na początku kwietnia 2023 roku w Zielonym Rowerze zadebiutowało nowe, bardziej wiosenne menu. Jak zauważyłem zmienia się ono co kilka miesięcy. Pozycje, które możemy znaleźć w karcie mocno skojarzyły mi się z tymi, które znalazłem w Gdzie zjeść na Jagodnie? Stodoła – czy do siebie mnie przekonać zdoła? Mamy tu przystawki, zupy, sałatki, makarony, burgery, pizzę, dania główne, desery, czyli dość szeroki przekrój. Dla mnie to ciche potwierdzenie tego o czym pisałem wyżej. Widać wyraźną chęć zagospodarowania aktywnych sportowo rodziców z dziećmi, dając im do wyboru to co lubi praktycznie każdy – niezależnie od wieku. Myślę, że to bardzo dobry pomysł. W menu znajdziemy oczywiście także szeroką kartę napojów. Napijemy się tu herbaty, kawy, koktajli, spritzerów, piwka czy też cięższych alkoholi. Zobaczmy jednak jak wygląda jakość tego co dostajemy na talerzu!

Realizując swoje zamówienie korzystałem z menu, które obowiązywało mniej więcej od początku 2023 roku. Dokładne pozycje, które wówczas znajdowały się w karcie możecie znaleźć TUTAJ. Aktualnie obowiązującą kartę znajdziecie z kolei TUTAJ.

Zdecydowałem się na dwie przystawki – TATAR WOŁOWY z szalotką, ogórkiem konserwowym, majonezem truflowym, grzybkami shimeji, gorczycą i pieczywem (46 zł) oraz TATAR Z TUŃCZYKA z ponzu, kolendrą, chilli, czarnym sezamem, majonezem szczypiorkowym i pieczywem (42 zł). Z kategorii sałatek wybór padł na SAŁATKĘ Z KARMELIZOWANĄ FETĄ z sezamem, pomidorkami koktajlowymi, piklowaną cebulką, ogórkami, oliwkami i mixem sałat (37 zł). Na danie główne zamówiłem RISOTTO Z KREWETKAMI z chorizo, czosnkiem, chilli i kolendrą (52 zł). Udało się także spróbować pizzę COTTO E FUNGHI z sosem pomidorowym, mozzarellą, pieczarkami i szynką prosciutto cotto (31 zł).

Zacznijmy od tatarów, które już wizualnie robiły bardzo dobre wrażenie. Na talerzu otrzymujemy je estetycznie podane, zmieszane ze wszystkimi składnikami. W obu zestawach pod hasłem “pieczywo” identyfikujemy bardzo smaczny chlebek przypominający ciasto do pizzy. Moje serce w szczególności podbił tatar wołowy. Znalazły się w nim wszystkie smaki, które uwielbiam. Słodkie grzybki shimeji, chrupiące gorczyca i szalotka, lekko przebijająca się trufla, ogórek konserwowy… Do tego mówimy o idealnej kremowej konsystencji i strukturze posiekania. Tak na prawdę nic w tym tatarze bym nie zmienił. Równie smaczna była opcja z tuńczykiem. Tu z kolei królowały intensywny smak tuńczyka i pikantne akcenty. To oczywiście za sprawą chilli i kolendry. Dzięki obecności ponzu nie zabrakło również słono-kwaśnego finiszu. Mimo mojej miłości do surowej ryby, królem w kategorii przystawka został jednak tatar wołowy. Gdybym mógł zamówiłbym jego podwójną porcję… To świetna pozycja, która na szczęście zachowała się w zaktualizowanym menu.

Zajmijmy się kolejną pozycją, czyli sałatką z karmelizowaną fetą (o ile faktycznie była skarmelizowana bo nie do końca dało się to wyczuć). Może zdjęcie tego nie oddaje, ale mówimy o całkiem solidnej porcji. Sałatka była podana z takim samym pieczywem jak w przypadku tatarów. Nie lubię za bardzo rozpisywać się na temat tego typu sałatek bo po prostu uważam, że ciężko to zepsuć… Wszystkie składniki były świeże, pomidor smakował jak pomidor, oliwki jak oliwki. Patrząc na cenę (37 zł) uważam jednak, że jest to zbyt wygórowana cena jak na to co otrzymujemy na talerzu. Zwykła sałatka, bez większej historii i bez nie wiadomo jak odkrywczych dodatków.

Przejdźmy do dania głównego, czyli do risotto z krewetkami. Nie będę ukrywał, że kiedy ta pozycja znalazła się na stole miałem delikatne wątpliwości. Przede wszystkim chodziło o aspekty wizualne i kleiko podobną, zbitą konsystencję jaką miał ryż. Faktycznie podczas jedzenia dało się ją delikatnie wyczuć, ale finalnie w połączeniu ze wszystkimi składnikami mówimy o smacznym daniu. Z dwóch głównych dodatków na pierwszy plan zdecydowanie wyłoniło się tu chorizo, które swoją intensywnością smaku zdetronizowało dobrze przyrządzone krewetki. Co należy podkreślić, kucharz nie oszczędzał obu tych składników – co cieszy! Fajnie grającym w tle dodatkiem okazała się także kolendra. I teraz mam dla Was zagadkę. Co mogło znajdować się na tym risotto? Mowa o tym podziurawionym “czarnym berecie”. Sam jestem ciekaw, bo oprócz aspektów wizualnych nie odkryłem tutaj żadnego głębszego smaku.

To co? Została nam już tylko pizza! Jak wypadła? No trochę blado… I myślę, że może być to widoczne na zdjęciach. Pizza wypiekana jest tutaj w elektrycznym piecu, w rzekłbym widocznie bardziej włoskim niż amerykańskim stylu. Świadczyć o tym może chociażby fakt, że jest serwowana w towarzystwie oliwy. Na pewno muszę pochwalić sos pomidorowy, który był bardzo smaczny i fakt sprawiedliwego obłożenia pizzy składnikami. Ciasto już podpasowało mi trochę mniej, tak samo jak te “al dente” pieczarki. Nie mówię, że było niesmacznie, niezjadliwie, ale nie jest to w żadnym stopniu pizza, która powodowałaby u mnie uśmiech, ohy i ahy. U mnie… Ale dla zmęczonych po treningu maluchów może być to prawdziwy dar niebios! Wracamy więc do kropki, którą podkreśliłem na górze. Do zjedzenia – bez większych oczekiwań.

Co bym nie zapomniał! Niezmotoryzowanym polecam zamówić mój ulubiony koktajl, czyli whiskey sour (28 zł). Był na prawdę idealnie przygotowany i zbalansowany. Na pierwszym miejscu alkohol, na drugim słodycz, gorycz i kwaśność, czyli tak jak ma być. Polecam!

Podsumowanie

Zielony Rower Food & Garden to miejsce, które próbuje wykorzystywać potencjał jaki niesie ze sobą po pierwsze – okoliczny kompleks sportowy, po drugie – gastronomiczny niedobór smacznych miejsc na Gądowie Małym. Czy robi to dobrze? Myślę, że można pozytywnie się zaskoczyć. Abstrahując już od kwestii smaku, kulinarnych preferencji, to w serwowanych tutaj daniach ciężko dostrzec bylejakość. Ba…! Tego tatara wołowego nie powstydziłaby się naprawdę klasowa restauracja. Ceny – w normie, obsługa – bardzo sympatyczna, MENU- każdy znajdzie coś dla siebie, jedzenie – smaczne, wnętrze – przytulne i przyjazne. Mówiąc krótko – myślę, że nie jest to moja ostatnia wizyta w tym miejscu. A Wy? Jakie macie wspomnienia związane z Zielonym Rowerem? Jestem niezwykle ciekaw Waszych opinii! Jak zawsze pozostajemy w kontakcie!

ZIELONY ROWER Food&Garden
ul. Lotnicza 72
54-155 Wrocław
tel.: 517 161 327

Ceny podane we wpisie z różnych przyczyn mogą się zmienić więc przed odwiedzeniem restauracji
warto zapoznać się z aktualnym cennikiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Don't Miss! random posts ..