Gdzie na sushi we Wrocławiu? Sushi Corner – zestaw omakase pokazuje klasę

Przyznam się… Mam ogromną słabość do sushi. Ogromną! Mógłbym jeść na śniadanie, obiad, kolację i podwieczorek. I pewnie by tak było, gdyby sushi kosztowało tyle co kotlet schabowy z ziemniaczkami i bukietem surówek. Uwielbiam nigiri, hosomaki, uramaki, futomaki, surowe, pieczone, rolowane, skręcane, smażone w tempurze. Łososie, tuńczyki, ośmiornice i krewetki. Ta przygoda z sushi trwa już około 8 lat i nie było momentu, w którym uznałbym, że mi się znudziło. A skoro tak – zapraszam was do miejsca, które w dużej mierze przyczyniło się do tej miłości. 

Przed Państwem Sushi Corner.

ZAPRASZAM NA MOJE KONTO NA INSTAGRAMIE. KLIKNIJ TUTAJ!

PRZYGODA Z SUSHI

Pamiętam, że mój pierwszy raz z surową rybą był fatalny… Fatalny przez duże, ogromne F. Każdy wkoło opowiadał o tym jakie sushi jest pyszne, cudowne więc i ja musiałem spróbować. Zakupiłem bardzo popularnego niegdyś groupona do jednej z wrocławskich restauracji sushi (nawet nie będę podawał jej nazwy). To doświadczenie zakończyło się kilkumiesięczną traumą i skutecznie zniechęciło do zagłębiania azjatyckich smaków. Na szczęście zwątpienie nie trwało długo, a na mojej drodze stanął prawdziwy game changer – Fresh Corner (pod taką nazwą funkcjonował kiedyś Sushi Corner).

By the way… Imponujące jak szybko płynie czas. Sushi Corner na gastronomicznej mapie Wrocławia działa już ponad 10 lat! Czym najbardziej zaimponował mi podczas pierwszego zamówienia? Przede wszystkim znakomitym stosunkiem ceny do jakości oraz ilości sztuk w zestawach. Pamiętam swój ulubiony – Salmon Love 44 szt. (przed inflacyjne 109 zł), którego bardzo mocno brakuje mi w aktualnej karcie. Domawiało się 12 szt. (przed inflacyjne 15 zł) futomaków z sałatką krabową w promocyjnej cenie i kilka osób mogło najeść się pod korek bez wydawania nie wiadomo jakiej sumy. 

O tych miłych wspomnieniach mógłbym jeszcze długo pisać, ale zajmijmy się teraźniejszością. 

MIEJSCE

Sushi Corner znajduje się w jednej z moich ulubionych wrocławskich lokalizacji, dzielnicy czterech wyznań czyli na ulicy Pawła Włodkowica. Dlaczego tak lubię to miejsce? Ponieważ jest niezwykle klimatyczne, malownicze oraz bogate w różne koncepty kulinarne. Nie czujemy się jak w centrum, praktycznie w nim będąc. Po wyjściu z restauracji możemy w 5 minut dojść do Rynku, a w minutę rozpocząć spacer nad miejską fosą.

Jeśli chodzi o wnętrze Sushi Corner – jest bardzo przytulnie i elegancko. Rewelacyjnie wpasowuje się w bieżące trendy. Przenikają się tu ciemne odcienie zieleni, które w połączeniu z drewnianymi stolikami, lamelami i pastelowymi elementami nadają miejscu nowoczesności, spokoju i przyjemnego klimatu. Super robotę robi także lustro na jednej ze ścian lokalu, które optycznie powiększa całą przestrzeń. 

Przed lokalem znajduje się mini ogródek ze stolikami oraz udekorowany roślinami taras. Jest to idealna opcja na sezon wiosenno-letnio-jesienny, gdzie restauracyjne specjały możemy skosztować na świeżym powietrzu przy akompaniamencie ćwierkających ptaków (tak jest, nie zmyślam).

JEDZENIE

Czy często jem sushi w restauracji? No niezbyt często. Znacznie częściej skłaniam się do zamówienia zestawów na dowóz. Po pierwsze jest to praktyczne i zaoszczędza dużo czasu. Po drugie zamawiając sushi nie martwię się, że zaraz wystygnie, albo po 2-3 godzinach będzie mniej smaczne. Po trzecie sam mogę zdecydować w jakich okolicznościach zjem swoje ulubione rolki – czy na kanapie przed telewizorem, balkonie lub ławeczce w parku. 

Co jednak za każdym razem skłania mnie do odwiedzin Sushi Corner? To ich zestaw omakase, w którym to sushi master decyduje co otrzymasz na talerzu. Dostałem kiedyś pytanie – ale skąd ty wiesz czy nie dostaniesz czegoś co nie schodzi, albo trzeba to „wypchnąć” bo kończy się data przydatności? A no wiem, bo omakase próbowałem już wiele razy i naprawdę nigdy się nie zawiodłem. Jest świeżo, kreatywnie i kolorowo. Pomimo wielu zestawów znajdujących się w karcie, ta pozycja jest moim faworytem numero uno. 

Jednak zanim na stole zagościło sushi, zdecydowałem się zamówić zupę Tom Yum (22zł) oraz japońskie Pierożki Gyoza z kurczakiem (19 zł). Do picia zamawiam piwo pszeniczne (11 zł), kieliszek śliwkowego, białego wina Choya Silver (13 zł) oraz herbatę jaśminową.

Zupa była smaczna i dość mocno mnie rozgrzała. To za sprawą charakterystycznej dla kuchni tajskiej pikantności. W słodko-kwaśnym bulionie możemy znaleźć miękkie grzybki, chrupiącą fasolę oraz dwie jędrne krewetki (szkoda, że tylko dwie). Mimo, że moja tolerancja dla pikantnych posiłków jest dość mocno ograniczona to tutaj mogę powiedzieć – było w sam raz. 

Posypane szczypiorkiem pierożki Gyoza (6 szt.) to idealna przekąska na mały głód. Są bardzo delikatne, a mięso w środku jest przyjemnie wilgotne i dobrze doprawione.  Można zamoczyć je w posypanym sezamem słono-kwaśnym sosie ponzu, który nadaje dodatkowych walorów smakowych. 

Czas na zestaw omakase. Są 3 opcje do wyboru:

  1. Mały – 13 szt. za 74 zł 
  2. Średni – 24 szt. za 127 zł
  3. Duży – 45 szt. za 234 zł 

Zdecydowałem się na średnie omakase oraz domawiam smażone w tempurze futomaki z moim ulubionym tatarem z łososia (33zł + 5zł tempura). 

Sushi master przygotował dla mnie następujące pyszności:

  • Obłożone gravlaxem uramaki z ogórkiem oraz słodkim omletem tamago. Gravlax to nic innego jak łosoś marynowany w soli, z dodatkiem cukru, koperku i buraka. 
  • Obłożone awokado uramaki z przepysznym, słodkim węgorzem. 
  • Futomaki z ogórkiem, krewetką w tempurze i tobiko czyli kawiorem z ryby latającej.
  • Futomaki z ogórkiem, surowym tuńczykiem oraz sałatką kimchi składającą się z fermentowanych kiszonych warzyw. 

Sushi na miejscu to jednak petarda… Można poczuć delikatnie ciepły ryż, w który nie zdążyły jeszcze wsiąknąć sosy oraz chrupiącą i niezwilgotniałą tempurę. A propos ryżu – jest idealnie ugotowany i doprawiony zaprawą. Co zrobiło na mnie największe wrażenie? Zdecydowanie gravlax. Łosoś + burak + koperek to chyba najlepsze combo jakie można stworzyć. W połączeniu ze słodkim smakiem omleta tamago, z domieszką sosu sojowego – poezja. Na drugim miejscu uplasowała się pozycja z awokado i węgorzem. Jest słodki i rozpływający się w ustach. Nie każdemu może przypaść do gustu dość „chropowata” struktura węgorza, natomiast taki już jego urok. Tak samo może być z sałatką kimchi, którą polubią przede wszystkim fani kiszonek. Ja jestem zdecydowanie #teamkimchi. Muszę też wspomnieć o moim pewniaczku, czyli rolce z tatarem z łososia w tempurze, którą zamawiam zawsze kiedy mam możliwość stacjonarnej wizyty w restauracji Sushi. Tatar jest lekko pikantny, posiekany tak jak lubię, czyli nie za drobno. Oprócz intensywnego smaku łososia bardzo fajnie przebija się też por. Tempura jest bardzo chrupiąca i idealnie otula całą rolkę. 

Wspominałem chyba, że zestaw omakase został przeze mnie przetestowany, nie raz, nie dwa? Zobaczcie jak za każdym razem pięknie, kolorowo i przepysznie wyglądały te zestawy. 

Średnie omakase, w którym możemy znaleźć:

  • Obłożone awokado uramaki z ogórkiem i gotowaną krewetką.
  • Smażone w płatkach futomaki z tykwą i pieczonym łososiem.
  • Obłożone surowym tuńczykiem uramaki z ogórkiem i krewetką w tempurze.
  • Obłożone mango futomaki z ogórkiem i krewetką w tempurze. 
  • Nigiri z gravlaxem i startą skórką z Yuzu.  

Średnie omakase, w którym możemy znaleźć:

  • Futomaki z ogórkiem, krewetką w tempurze z małym dodatkiem sałatki krabowej.
  • Futomaki z tatarem z łososia w tempurze.
  • Futomaki z ogórkiem, jalapeno i surowym tuńczykiem.
  • Obłożone gravlaxem uramaki z ogórkiem i krewetką w tempurze.
  • Obłożone surowym tuńczykiem uramaki, z ogórkiem i krewetką w tempurze.

Duże omakase, w którym możemy znaleźć:

  • Futomaki z tatarem z łososia w tempurze.
  • Obłożone gravlaxem uramaki z ogórkiem oraz słodkim omletem tamago.
  • Obłożone mango uramaki z ogórkiem, marynowaną rzodkwią i krewetką w tempurze.
  • Obłożone sałatką goma wakame uramaki z ogórkiem, tykwą i pieczonym łososiem. 
  • Smażone w płatkach futomaki z ogórkiem, porem, łososiem oraz węgorzem.
  • Obłożone awokado uramaki z surowym łososiem.
  • Futomaki z ogórkiem, marynowaną rzodkwią, ośmiornicą i tobiko.
  • Zawinięta w żółty papier sojowy rolka z ogórkiem, jalapeno, mango i kałamarnicą. 

Robi wrażenie, prawda?

CENY

Powiedzmy sobie szczerze. Jedzenie sushi częściej niż dwa razy w miesiącu zawsze kojarzyło się ze swego rodzaju dobrobytem, może nawet prestiżem. Produkty, z których przygotowuje się sushi mają swoją określoną, niemałą cenę, co bezpośrednio wpływa na ceny naszych zestawów. Nie pomogły w tej kwestii na pewno także wzrost VATU na owoce morza czy rosnące koszty prowadzenia działalności gastronomicznej. Zawsze jest jednak czas na szaleństwa czy świętowanie ważnych dla nas chwil. Zestawy sushi oscylują w przedziale cenowym od 55 zł do 234 zł. Wiadomo, to ile wydasz zależy od Twojego apetytu, spożycia napojów czy też ilości współtowarzyszy. Pamiętaj też, że możesz skorzystać z bardziej budżetowych pozycji na karcie Sushi Cornera. Mówię tutaj chociażby o zamówionych przeze mnie Pierożkach Gyoza (19 zł -24 zł), zupach (9 zł – 22 zł), czy też warzywach (31 zł) lub krewetkach (39 zł) w tempurze.

PODSUMOWANIE

Sushi Corner chyba już zawsze dobrze będzie mi się kojarzył. Mam duży sentyment do tego miejsca i cieszę się, że był w stanie przekonać mnie do japońskiego przysmaku jakim jest sushi. Dzieląc się swoimi odczuciami całkowicie jednak ten sentyment ucinam. Jest po prostu smacznie. Bardzo smacznie. Niezmiennie przez te kilka lat Corner trzyma poziom, bardzo mnie to cieszy, kibicuję i pewnie nie raz się tam jeszcze zjawię! 

Jeśli po wpisie nabrałeś ochoty na zestaw omakase to łap adres:

Sushi Corner
ul. Włodkowica 12a
50-072 Wrocław
 hello@sushicorner.pl
 +48 608 419 095

Ceny podane we wpisie z różnych przyczyn mogą się zmienić więc przed odwiedzeniem restauracji warto zapoznać się z aktualnym cennikiem.

Article Tags:
· · ·
Article Categories:
Kuchnia azjatycka · restauracja · Restauracja · sushi · Sushi

Comments

  • To wygląda na artykuł sponsorowany. Sushi Corner faktycznie kiedyś było dobre, ale od jakiegoś czasu się popsuło. Mało ryby, rolki średnie, itd. Przestałem już całkowicie u nich zamawiać i spokojnie mogę podać przynajmniej 2-3 miejsca gdzie dostaniemy zdecydowanie lepsze jedzenie.

    P 12 czerwca 2022 21:53 Odpowiedz
    • Dzięki za komentarz. Nie jest to artykuł sponsorowany. W mojej relacji opieram się na doświadczeniach z zestawem Omakase, które są bardzo pozytywne. Jako wielki fan sushi wiem, że na mapie Wrocławia są w tym temacie mocni zawodnicy i pojawią się na blogu relacje z tych miejsc. Także zachęcam do obserwowania bloga. Jeśli masz ochotę możesz podzielić się swoimi ulubionymi miejscówkami, chętnie je odwiedzę albo może już odwiedziłem 😉

      Wrocławski Smakosz 13 czerwca 2022 09:37 Odpowiedz
  • Pingback: Najlepsze sushi na dowóz we Wrocławiu? Smakosz najczęściej wybiera Suszarnię – Wrocławski Smakosz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Don't Miss! random posts ..