CULTO to koncept, który w mgnieniu oka zyskał przychylność wrocławian. Kiedy wśród znajomych i obserwatorów zadawałem pytanie – gdzie zjeść we Wrocławiu, praktycznie zawsze padała chociaż jedna odpowiedź – w CULTO! Patrząc na kartę pozycji, które są tutaj serwowane na prawdę poczułem się jak w niebie. Kombinacje z tatarami, rameny, burgery, nieoczywiste frytki… Praktycznie wszystko co uwielbiam i czym mógłbym się zajadać praktycznie bez przerwy. Z drugiej strony dość liczne rekomendacje sprawiły, że moje oczekiwania co do CULTO bardzo, bardzo mocno wzrosły. Jakie są moje finalne wrażenia związane z tym konceptem? Co zjadłem? Ile zapłaciłem? Czy polecam? Wszystkiego dowiesz się z tego wpisu!
ZAPRASZAM NA MOJE KONTO NA INSTAGRAMIE. KLIKNIJ TUTAJ!
Lokalizacja i wnętrze
CULTO znajdziemy we Wrocławiu przy placu Kościuszki 6, tuż przy Domu Handlowym Renoma. Mamy więc tutaj blisko praktycznie z każdej strony centrum miasta – od Rynku po Dworzec Główny. Generalnie mam delikatną słabość do tej lokalizacji i znajdujących się tutaj kamienic. Z jednej strony jest tak starodawnie, konserwatywnie, szaro i ponuro, z drugiej strony zza okna wyglądają wrocławskie symbole i akcenty nowoczesności. Całość tworzy dla mnie nieoczywisty klimat, który uwielbiam. Odnoszę wrażenie, że otwarte w wakacje 2020 roku CULTO również pozytywnie przyczyniło się do tchnięcia szczypty życia i kolorów właśnie w ten rejon miasta. Najlepiej widać to w sezonie ogródkowym, kiedy to spod lokalu usłyszeć można biesiadujących w klimatycznym otoczeniu wrocławian. Przejdźmy jednak do wnętrza CULTO, które znajduje się na parterze jednej z kamienic. Lokal nie jest specjalnie duży, a stoliki przy których możemy zasiąść znajdziemy tutaj na dwóch kondygnacjach. O jakimś specjalnym wystroju nie ma co mówić – jest delikatnie surowo, ceglano, industrialnie, ale przy okazji też dość przytulnie. Bardzo fajną robotę robią olbrzymie okna, przez które do wnętrza wpada dużo światła. Jeśli usiądziemy w odpowiednim miejscu możemy mieć widok na wydawkę wszystkich dań. Zobaczcie sami jak CULTO prezentuje się z perspektywy parteru.
Coś o czym wspomniałem wyżej. Jak tylko zrobi się cieplej dostępne są także miejsca na ogródku, który znajduje się tuż przed lokalem
Co zjemy?
Jak już zdążyłem zaspoilerować, w CULTO królują rameny, tatary, frytki i wypełnione różnościami brioszki. Znajdziemy tutaj również wiele nieoczywistych pozycji, które swoją kompozycją mogą spowodować niemałe zaskoczenie. Spodziewalibyście się na przykład ramenu wypełnionego tatarem lub frytek serwowanych z kaszanką? Mówimy więc o mega oryginalnych połączeniach, dość mocno pobudzających smakową wyobraźnię! Z odwiedzin CULTO powinni być zadowoleni również Smakosze pozycji alkoholowych. Mamy tutaj świetny wybór piwek kraftowych, Frizzante, Prosseco czy klasyczne koktajle takie jak Aperol Spritz czy Negroni. Wszystkie smakołyki znajdujące się aktualnie w menu CULTO znajdziecie TUTAJ. To co? Zabieramy się do zamówienia.
Przeczytaj również: Gdzie zjeść pizzę we Wrocławiu? Mój pewniaczek – Pizza Si.
W CULTO próżno szukać stacjonarnej karty dań. Na start otrzymujemy małą dyskietkę z kodem QR, dzięki któremu na telefonie możemy wybrać do zamówienia pozycje, które najbardziej nas zainteresują. Czy jestem zwolennikiem tego typu rozwiązań? Wiem i rozumiem, że mamy XXI wiek, że wiele rzeczy możemy przenieść do przeglądarki telefonu, że taka opcja jest znacznie bardziej ekonomiczna dla restauratorów, ale łatwiej i wygodniej podjąć mi decyzję na podstawie normalnej, wydrukowanej karty. Nie wiem czy tylko ja miałem ten problem, ale wewnątrz lokalu zasięg telefonu nie był wybitny, przez co skakanie pomiędzy zakładkami menu mocno się przedłużało.
Co zamówiłem? Wybór padł na tatar serwowany na toście maślanym z pesto z czosnku niedźwiedziego, panko z parmezanem, żółtkiem, marynowanym kalafiorem, gorczycą, szalotką, świeżymi ziołami i czosnkiem niedźwiedzim (48 zł). Z kategorii ramenów wybrałem VEGAN SHOYU RAMEN z dashi grzybowym, shoyu tare, olejem umami, marynowanymi grzybami mun, pieczonym pomidorem, nori, szczypiorkiem, pak choiem i makraonem alkalicznym (44 zł) oraz CULTO RAMEN 2.0 z bulionem drobiowym, shoyu tare, boczkiem chashu, olejem umami, marynowanym jajem, edamame, szczypiorkiem, nori, pak choiem i makaronem alkalicznym (49 zł). Na stole nie zabrakło także miejsca na FRYTKI CHEDDAR serwowane z serem cheddar, mimolette, parmezanem, szczypiorkiem, sezamem i domowym kimchi (33 zł).
Bardzo szybka wydawka w wykonaniu załogi CULTO i możemy zabierać się za jedzonko. Na pierwszy ogień poszedł tost maślany z tatarem z pesto z czosnku niedźwiedziego. Obawiałem się, że będzie to pozycja bardzo czosnkowa, ale na szczęście tak nie było. Super pasowały mi tutaj wszystkie dodatki i rozmiar porcji. Tatar był idealnie posiekany, kremowy i mocno parmezanowy. Na plus także akcenty chrupiące, za które odpowiadała gorczyca oraz nieoczywisty marynowany kalafior. Na minus z kolei niestety delikatnie przysuchy tost maślany. Myślę, że w tym przypadku z większą przyjemnością zjadłbym sam tatar w osobnym towarzystwie zwykłego, nawet nieprzypieczonego pieczywa.
Na drugą nóżkę zjemy sobie solidnie wyglądające rameny – solidnie jeśli chodzi o porcję, jak i wygląd. Podczas realizowania zamówienia moim z góry założonym faworytem był CULTO RAMEN 2.0. Z czego to wynika? Po pierwsze uwielbiam praktycznie wszystkie mięsne pozycje, a po drugie określenie “wegański” nie jest dla mnie w żadnym stopniu kulinarnie przekonujące – choć coraz bardziej się na nie otwieram. Bitwę tych dwóch pozycji zdecydowanie wygrał jednak VEGAN SHOYU RAMEN. W jego przypadku mówimy o klarownym i bardziej delikatnym wywarze. Jego smak nasycony był intensywnymi nutami grzybowymi oraz azjatyckimi. Idealnie pasowała do niego reszta dodatków w postaci przypieczonych pomidorków, marynowanych grzybów mun czy chrupiącego pak choia. To pozycja, którą w ciemno polecałbym osobom, które po raz pierwszy mogą mieć styczność z ramenem oraz osobom, które chciałyby popróbować innych dobroci z karty CULTO (i nie pęknąć!). Drugi zamówiony ramen jest z kategorii tych delikatnie cięższych, bardziej gęstych i mlecznych. Dobrze przyrządzone było w nim jajko oraz bardzo smaczny i delikatny boczek chashu. Znacznie większy problem miałem jednak z bulionem, który z biegiem czasu zaczął być zbyt toporny oraz mdły. Dodatkowo bardzo ciężko jest mi opisać i przypomnieć sobie jakie dokładne akcenty smakowe możemy w nim znaleźć – a rzadko mi się to zdarza. Kiedyś może jeszcze go spróbuję, tym bardziej, że niegdyś zamawiając do domu RAMEN TANTANMEN Z TATAREM (51 zł), nie pamiętam żebym miał podobne odczucia – a bulion jest bodajże praktycznie ten sam. W przypadku wszystkich ramenów muszę również wspomnieć o makaronie, który był bardzo smaczny.
Przeczytaj również: Fratelli – solidna włoska pizza na Różance.
Zabieramy się za frytki. I co? Mamy tutaj kolejny temat do debaty! Jedni lubią sernik z rodzynkami, drudzy bez. Jedni lubią “gołe” placki ziemniaczane, drudzy jedzą je ze śmietaną i cukrem. Jedni frytki polewają keczupem lub majonezem, inni maczają je sosami w osobnych pojemniczkach. W przypadku frytek należę zdecydowanie do grupy tych maczających. Z drugiej jednak strony – już przy zamówieniu, po miniaturce zdjęcia tych frytek wiedziałem czego mogę się spodziewać. No cóż, człowiek tak już ma, że najwyraźniej musi utwierdzać się w swoich przekonaniach. W przypadku pozycji FRYTKI CHEDDAR otrzymujemy frytki obłożone od góry kimchi oraz serowym sosem. Nie powiem, że były niesmaczne, ale w momencie kiedy cokolwiek na nie nakładamy, zmienia się ich chrupiąca, czyli dla mnie niezastąpiona konsystencja. Super, że kimchi (bo jest bardzo smaczne), super, że cheddar (bo to idealny dodatek), ale ja totalnie nie miałem funu z jedzenia tych frytek. Wszystkich maczających mogę jedynie uspokoić, że w CULTO znajdziemy również możliwość zamówienia frytek solo, lub ze skromną posypką z parmezanu! To opcja zdecydowanie dla mnie.
Trochę posoliliśmy więc chyba czas na trochę osłody. Udało się zmieścić jeszcze deser, czyli ptysiową KARPATKĘ z kremem maślanym, wanilią i karmelem (29 zł). Powstała ona w kolaboracji CULTO ze znaną wrocławską piekarnią – Piekarnia PLON. Takie słodkości to mógłbym jeść chyba codziennie… Ptyś był niezwykle chrupiący, a krem idealnie waniliowy i przepyszny. Jest tylko jedna mała drobnostka, którą bym tutaj zmienił. Całościowo deser jest dość wysoki przez co ciężko go ugryźć. Urokiem ptysia jest z kolei to, że wcale nie tak łatwo go ukroić widelczykiem. Całość znacznie łatwiej byłoby zjeść gdyby serwowany był na przykład w postaci podłużnego eklera lub dwóch małych eklerków. Wówczas sprawę by załatwiało kilka gryzów. W przypadku dość wysokiego ptysia trzeba było się trochę namęczyć żeby w pełni dobrać się do tego smakołyku. Nie zmienia to faktu, że był pyszny!
Podsumowanie
Na początku wpisu podkreśliłem, że moje oczekiwania wobec CULTO należą do wysokich. Z perspektywy czasu sam się zastanawiam czy to dlatego, że tak często mi to miejsce rekomendowaliście, czy dlatego, że serwowane są tam opcje, które wprost uwielbiam – i myślę, że nie tylko ja. Czy po wizycie rozumiem powód tych rekomendacji? Jak najbardziej!
CULTO jest klimatycznym, smacznym, rzekłbym nawet kulinarnie finezyjnym miejscem na mapie gastro Wrocławia. Obserwując media społecznościowe CULTO możemy dostrzec niespodzianki, limitowane pozycje i ciągłe kombinacje alpejskie na talerzu. Widać, ze autorzy tego projektu żyją kuchnią, tym miejscem i chcą zarażać tym innych.
Czy odkryłem tutaj Amerykę? Oczywiście, że nie! Zjadłem tutaj dania, które smakowały mi bardzo, ale były też takie, których drugi raz bym raczej nie zamówił. Nic nie spowodowało także u mnie wielkiego “WOW”.
Wiem natomiast, że na 100 procent się jeszcze tutaj pojawię! Chociażby po to żeby lepiej zapoznać się z serwowanymi tutaj bułami i posiedzieć z aperolem na klimatycznym ogródku. Do tego czasu CULTO i tak pewnie zaskoczy czymś pokręconym!
Jeśli chodzi o ceny – uważam, że są w pełni adekwatne, zarówno do tego co otrzymujemy na talerzu, jak i w porównaniu do innych tego typu restauracji. Obsługa również była bardzo miła i serdeczna. Myślę o CULTO – widzę fajne miejsce na luźne i smaczne spotkanie ze znajomymi.
Wygląda na to, że w takiej interpretacji tego miejsca nie jestem odosobniony, gdyż braku gości przy pl. Kościuszki nie odnotowałem – wręcz na odwrót!
A jakie są Wasze opinie na temat CULTO? Piszcie o swoich doświadczeniach w komentarzach, a my jak zawsze zostajemy w kontakcie!
CULTO
plac Kościuszki 6,
50-038 Wrocław
Tel.: 608 021 555
Ceny podane we wpisie z różnych przyczyn mogą się zmienić więc przed odwiedzeniem restauracji
warto zapoznać się z aktualnym cennikiem.
Ja idę do Culto w przyszłą sobotę, mam nadzieję, że będę zadowolona!